contrast2.jpgcontrast1.jpg

 

 

Inżynier Witold Zglenicki

 

 

Witold Leon Julian Zglenicki urodził się w 6 stycznia 1850 r. we wsi Wargawa Stara. Ochrzczony został w kościele w Witoni dopiero dnia 21 lipca tegoż roku.

Tłumaczenia aktu chrztu:

"Działo się 21 lipca 1850 roku , stawił się Wielmożny Konstanty Zglenicki dziedzic wsi Wargawy Starej i tamże zamieszkały lat. 36 w obecności Łukasza Stolińskiego Wyrobnika z Wargawy starej l. 40 tudzież Kazimierza Gryglaka Wyrobnika z Wargawy l.30 obydwóch w Wargawie zamieszkałych, pokazał nam dziecię płci męskiej które się urodziło tu w Wargawie dnia szóstego stycznia roku bieżącego o godzinie siódmej wieczorem z jego małżonki Weroniki z Załusków l.34, dziecięciu temu na chrzcie świętym odbytrm w dniu dzisiejszym nadane zostały imiona Witold Leon Julian a rodzicami jego chrzestnymi byli Wielmożny Jan Załuski i Julianna Sąchocka, świadkowie pisać nie umieją"

Pochodził z typowo mazowieckiej rodziny drobnoszlacheckiej pieczętującej się herbem Prus II zwanego inaczej Wilcze kłosy. Rodzice jego, Weronika z Załusków primo voto Skotnicka i Konstanty Zglennicki, w latach 1848-1855 byli właścicielami majątku ziemskiego Wargawa Stara, liczącego 302 morgi 74 pręty, co według aktualnej miary stanowi 169 hektarów 9 arów. Więcej o Wargawie czytaj ...

Rodzice Witolda podczas jego studiów przenieśli się do nowego majątku w Dębem nad Narwią, do którego należała kolonia Ludwinowo Dębskie. Posiadany majątek w Wargawie Starej, Weronika i Konstanty Zgleniccy przekazali Antoniemu Skotnickiemu (przyrodniemu bratu W. Zglenickiego), który był zarządcą majątku. Nowy majątek państwa Zglenickich, który znajdował się w okolicach Dębego, liczył 20 włók, co według współczesnej miary wynosiło około 336 hektarów. Majątek należał do dobrze prosperujących. Ziemie były dość urodzajne. Schludnie utrzymany był dworek zamieszkiwany przez Zglenickich. Stał on na wysokim brzegu Narwi. Otoczony był starym sadem. Chętnie spędzali tam swój wolny czas Witold i jego starszy brat Bolesław. Bolesław zdecydował, że zajmie się prowadzeniem majątku rodziców w Dębem nad Narwią.

W latach 1859-66 uczył się w płockim Gimnazjum Gubernialnym (popularna nazwa to Małachowianka). Od 16-ego do 20-ego roku  życia studiował na wydziale Matematyczno-Fizycznym Szkoły Głównej Warszawskiej. W latach 1870-75 był studentem Instytutu Górniczego w Petersburgu. Swoją osobą zwrócił uwagę Mendelejewa, lecz postanowił poświęcić się górnictwu a nie chemii, widząc w przemyśle naftowym ważny czynnik rozwoju przemysłowego i naukowego. W roku 1875, mając lat 25 ukończył studia z I lokatą, a trzeba przy tym pamiętać, że w owym czasie Instytut Górniczy w Petersburgu, prezentował najwyższy na świecie - w swej dziedzinie - poziom nauczania.

Zwolniony z obowiązku odbycia służby wojskowej ? w Rosji tylko inżynierowie górnicy byli z niej zwolnieni (Polska była wówczas w trwającej 123 lata niewoli i pod okupacją Rosji, Niemiec i Austrii) ? otrzymał skierowanie do Zakładów Górniczych Królestwa Polskiego. Tam zajmował się eksploatacją i modernizacją wielkich pieców do wytopu żelaza.

W 1890 roku został powołany do pracy w Zarządzie Górniczym - z oddelegowaniem do dyspozycji Urzędu Skarbowego w Rydze, gdzie pracował przez dwa lata. Zyskał tam bardzo dobrą opinię. Zaproponowano mu więc pracę na stanowisku naczelnego inżyniera Donieckiego Okręgu Kopalnianego. Zglenicki jednak odmówił - co nie zostało mile przyjęte przez władze carskie - i za protekcją hrabiego Beckendorffa, rozpoczął pracę w Bakińskim Urzędzie Probierczym, gdzie pracował do końca życia.

Baku nad Morzem Kaspijskim (obecnie Azerbejdżan), w owym okresie, tj. w latach 90-ych XIX-ego wieku, było krańcem Rosji, miejscem zsyłki dla krnąbrnych oficerów, matecznikiem hochsztaplerów i wykolejeńców. Gdy w 1891 r. Zglenicki przybył do Baku, by objąć posadę w urzędzie probierczym, miasto to przypominało zapadłe kalifornijskie mieściny, które w okresie "gorączki złota" z dnia na dzień stawały się metropoliami. Na fali naftowego boomu własne szyby i rafinerie wybudowali w Baku m.in. zamożni przemysłowcy - jak bracia Alfred, Robert i Ludwig Noblowie, czy bankowcy - jak Rothschildowie. Niezadługo kaspijską naftą zacznie interesować się także Rockeffeller. Wcześniej jednak wysyła on swoich pracowników do Polski, do prowincji zwanej wtedy Galicja. Wysyła ich na naukę do pioniera górnictwa naftowego, wynalazcy lampy naftowej  Polaka Ignacego Łukasiewicza.

Po tym jak w 1872 r. władze zezwoliły prywatnym osobom kupować roponośne działki, dzienne wydobycie ropy w Azerbejdżanie wzrosło z 60 ton do 32 tys. ton (jedenastokrotnie więcej niż wtedy w USA). W 1873 r. było tam zaledwie 9 szybów, w dwa lata później ? 251.

Powstawał tam największy na świecie ośrodek rafineryjny. W 1901 r. Baku miało ok. 1700 szybów i dostarczało 50 % światowego wydobycia ropy naftowej. Liczba mieszkańców Baku wzrosła zaś w ciągu ćwierćwiecza z 16 tys. do 210 tys. w 1905 r. Polacy byli jedną z liczniejszych z 30 grup narodowościowych zamieszkujących Baku.
Brak w nim było kanalizacji, wodociągów, było nękane epidemiami dyfterytu, tyfusu, cholery.
Dostępna woda była zasolona i zanieczyszczona naftą. Z tego też względu inżynier Zglenicki inicjuje budowę miejskich wodociągów, a dzięki jego pomocy finansowej w centrum miasta buduje się polski kościół.

Inżynier wspiera także naukę, czego dowodem jest jego wsparcie dla Biblioteki Bakińskiego Oddziału Imperatorskiego Rosyjskiego Towarzystwa Technicznego. I tak dla przykładu: Spółka Braci Nobel wpłaciła na jej rzecz 60 rubli, Spółka Rothschildów 45 rubli, milioner Tagijew 33 ruble, a inżynier Zglenicki 1.000 rubli.

W dziedzinie zawodowej, jako naczelnik Urzędu Probierczego, Zglenicki był ceniony za uczciwość, także wobec tubylców, oraz za sumienność i fachowość, które to cechy rzadko były spotykane w carskiej Rosji.

Pasją Zglenickiego były badania geologiczne. Cały swój wolny czas i prywatne fundusze, poświęcał tej działalności. Jednocześnie opracował i podarował nafciarzom przyrząd do pomiarów prostopadłości wiercenia otworów górniczych. Błędy pomiarów były wtedy przyczyną wielu awarii, pożarów, eksplozji i ludzkiej śmierci. Zaprojektował też urządzenie do podmorskich wierceń i wydobycia ropy naftowej ze złóż podmorskich, stając się absolutnym, światowym pionierem w tej dziedzinie. Dzisiejsze platformy wiertnicze biorą swój początek od Baku i osoby inżyniera Zglenickiego. Wyznaczył podmorskie działki naftowe i określił ich zasobność. W sumie wskazał 31 obszarów roponośnych na lądzie, nie licząc złóż podmorskich, ponadto odkrył złoża rud żelaza, pirytu, barytu, kobaltu, molibdenu, węgla, manganu, miedzi, soli kamiennej, złota, srebra i arsenu.

Za swoją fachowość, sumienną pracę i odkrycia, które udostępniał za darmo, został awansowany do stopnia pułkownika, a car nadał mu prawa do działek naftowych na lądzie i Morzu Kaspijskim. Niektóre z nich kupuje z własnych środków.

Niespodziewanie w wieku 51 lat, dowiaduje się, że jest śmiertelnie chory. Cukrzyca jest wtedy nieuleczalna. Inżynier zapisuje więc większość swojego majątku nauce polskiej, a część rosyjskiej, jako dowód wdzięczności za wykształcenie zdobyte w Petersburgu. Witold Zglenickiumiera 6 lipca 1904 roku. Ciało zostało przewiezione do ojczyzny i pochowane w rodzinnym grobie w Woli Kiełpińskiej koło Zegrza pod Warszawą.

W myśl jego zapisu, z dochodów fundacji, w każdej guberni Królestwa Polskiego ma zostać wybudowany kościół katolicki i szkoła techniczna, w której niezamożni uczniowie będą pobierać naukę za darmo. Wsparcie mają otrzymać także środowiska naukowe, tworzone i wspierane mają być laboratoria badawcze, fundowane nagrody za wybitne dokonania naukowe.

Wszystkie te dzieła ma realizować Kasa im. Józefa Mianowskiego w Warszawie.

Kasa im. Józefa Mianowskiego była wtedy główną polską instytucją naukową, założoną przez profesorów i słuchaczy Szkoły Głównej w Warszawie (działali w niej m.in. Tytus Chałubiński, Stanisław Kronenberg, Henryk Sienkiewicz). Kasie, która udzielała pożyczek naukowcom, Zglenicki zapisał m.in. dochody z połowy działki naftowej w Surachanach z zastrzeżeniem, by "praw swoich do tych dochodów nie sprzedawała, lecz korzystała z nich po wieczne czasy". Podarował jej też wolną kwotę, jaka pozostanie po wykonaniu postanowień testamentu, by utworzyła z niej "kapitał żelazny", a z odsetek od niego fundowała nagrody "za najlepsze dzieła dotyczące ogólnoeuropejskiej literatury, sztuki i nauki, w rodzaju noblowskich nagród".

Zglenicki - w testamencie - kategorycznie zakazuje sprzedaży majątku lub praw do niego, a nakazuje korzystać z niego przez naukę polską po wsze czasy. Dochody jednej z działek zapisuje na rzecz Bakińskiego Imperatorskiego Rosyjskiego Towarzystwa Technicznego. Dokonuje też wielu zapisów na rzecz filantropii np. polskiego Katolickiego Towarzystwa Dobroczynności i osób fizycznych, nie pomija nawet dozorcy. Wdzięczni mieszkańcy Baku na wodach Zatoki Bibi Ejbatskiej, na sztucznym lądzie, chowają inżyniera. Jego grób przetrwał Rewolucję Bolszewicką i znajduje się tam do dzisiaj.

W 1905 r. jego zapis był dla Kasy im. Mianowskiego trudny do realizowania. Ogromna na owe czasy odległość Baku od Warszawy, brak specjalistów mających rzeczywistą wiedzę na temat nafty, dopiero co rozpoczęta eksploatacja jednej z działek lądowych, trudna technicznie do wykorzystania nafta działek wytyczonych na dnie morza. Wszystko to nie sprzyjało efektywnemu wykorzystaniu zapisu Zglenickiego. Postanowienia jego testamentu realizował na miejscu rzekomy przyjaciel inżyniera, który m.in. część działek usiłował - wbrew jego postanowieniom - sprzedać, a część wydzierżawił Towarzystwu Kaspijsko-Czarnomorskiemu, należącemu do rodziny paryskich bankierów Rothschildów. Według rodziny Zglenickich zaledwie 20 % należnych sum trafiało wtedy do Kasy im. Mianowskiego. Mimo to były to sumy tak duże, że w pewnym okresie przerastały możliwości ich wydatkowania przez Kasę. A był to dopiero początek eksploatacji złóż nafty. Prawdziwie wielkie dochody - według przewidywań inżyniera - miały zacząć napływać później.

Z tego też powodu w roku 1910 pod wpływem polskiej opinii publicznej wytoczono proces o unieważnienie umów dzierżawnych zawartych z Rotschildami. Chęć eksploatacji złóż nafty z działek Zglenickiego wyraziła wtedy spółka Rylskich, rodziny polskich przemysłowców działających na Kaukazie. Oferowała ona znacznie korzystniejsze warunki finansowe niż Rotschildowie. Być może nie starczyło w Rosji woli politycznej lub też Rothschildowie mieli lepszych prawników, dość na tym, że rodzina Zglenickich - ze szkodą dla nauki polskiej - procesu nie wygrała. Niedługo potem wybuchła I wojna światowa a następnie rewolucja bolszewicka. Wszystkie  przedsiębiorstwa zostały znacjonalizowane skonfiskowane przez bolszewików.

Po wygranej przez Polskę wojnie 1920 roku sprawa zapisu inż. Zglenickiego była nawet omawiana w trakcie negocjacji pokojowych w Rydze. Rosja Bolszewicka z właściwą sobie hipokryzją skłonna była uszanować testament, lecz za cenę uznania przez Polskę prawomocności bolszewickich konfiskat kapitału zachodniego w Rosji. Rząd polski z oczywistych względów nie mógł się na to zgodzić i sprawa utknęła w martwym punkcie.

Odżyła ona jednak już w roku 1923-im. Wtedy to rodzina Zglenickich - na zaproszenia wodza Światowej Rewolucji Komunistycznej, Włodzimierza Iljicza Lenina - w 1923 r. w ramach tzw. Nowaj Ekonomiczeskaj Palityki, wyjeżdża do Baku i za własne oraz pożyczone pieniądze, uruchamia zniszczone przez armię turecką i rewolucję, szyby naftowe, platformy wiertnicze. O ile przed I wojną światową i Rewolucją Bolszewicką, nafta płynęła strumieniem, teraz tryska szeroką rzeką.

I właśnie wtedy, komuniści powtórnie i tym razem już ostatecznie, konfiskują pola naftowe, odbudowane szyby i platformy, a Związek Sowiecki przez dziesięciolecia pompuje tam naftę.

Podczas II wojny światowej, podmorskie, odkryte przez Polaka złoża nafty, pobudzają wyobraźnię Hitlera, który bardzo jej potrzebuje dla realizacji swoich planów podboju świata. Rzuca więc swoje dywizje pancerne pod Stalingrad. Niemieckie czołgi i dywizje strzelców alpejskich docierają aż na Kaukaz. Niezmierzone zasoby nafty są prawie na wyciągnięcie ręki.

Na szczęście młodzi polscy naukowcy, jeszcze przed II wojną światową, łamią niemieckie szyfry, budują sobowtóra hitlerowskiej maszyny szyfrującej Enigma i przyczyniają się do stalingradzkiej klęski Wehrmachtu i zwycięstwa aliantów w całej wojnie.

Rodzina Inżyniera w 1944 roku powtórnie zwróciła się w sprawie jego testamentu do lubelskiego, polskiego rządu komunistycznego (PKWN) lecz bezskutecznie, a ostatni pełnomocnik fundacji ? profesor Politechniki Lwowskiej i Gdańskiej, Maksymilian Tytus Huber (sformułował teorię energii postaciowej, za którą o mało nie dostał nagrody Nobla), przemocą został zmuszony do przekazania aktywów Zglenickiego, powstającej właśnie Polskiej Akademii Nauk. Starania rodziny Zglenickich, wznowione w latach 80-tych i petycje skierowane do gen. Wojciecha Jaruzelskiego, także pozostały bez pozytywnego odzewu.

Jedna rzecz warta jest podkreślenia - choć majątek inż. Witolda Zglenickiego był mniejszy niż majątek Alfreda Nobla to efektywnie nauce przypadało więcej z jego zapisu niż z zapisu Nobla. O jakie jednak pieniądze może się rozchodzić?

Po zapoznaniu się z dokumentami wiadomo, że Rothschildowie mieli obowiązek przekazywać fundacji rynkową równowartość 16 % wydobywanego gazu i 20 % nafty. Uwzględniając to oraz świadectwa rodziny Zglenickich i wdowy po inżynierze (która została przez niego zabezpieczona finansowo i nigdy nie rościła sobie pretensji do majątku zapisanego na rzecz polskiej nauki), a także inflacyjne i deflacyjne zmiany wartości waluty amerykańskiej (zgodnie z calculatorem Banku Rezerwy Federalnej w Minneapolis), Towarzystwo Kaspijsko-Czarnomorskie Rotschildów tylko w latach 1908 ? 1915, powinno przekazać sumę 220.000.000 dzisiejszych USD. Być może kwota ta byłaby większa, gdyby dodatkowo uwzględnić wzrost cen nafty w minionych latach. Może oznaczać to, że w tym okresie z szybów Zglenickiego wydobyto naftę o wartości minimum 1.100.000.000 USD.

Warto dodać, że Fundacja Nobla ustanowiona została cztery lata przed śmiercią Zglenickiego za sumę około 160.000.000 obecnych USD (wg. Sverige Bank). To porównanie oddaje wielkość Inżyniera i jego fundacji. Nigdy nauka polska - wliczając w to fundację Akademii Krakowskiej przez króla Kazimierza Wielkiego i jej odnowienie przez królową Jadwigę - nie otrzymała tak hojnego zapisu.

I tym należy mierzyć patriotyzm i wielkość naszego Rodaka, geniusz i serce Inżyniera. Nie z Jego winy, lecz za przyczyną paryskich bankierów i wichrów historii, dzieło to zostało zniszczone, z wielką szkodą dla polskiej Nauki, Oświaty i Narodu.

W ostatnich latach powstała w Polsce Fundacja Nauki Polskiej im. inż. Witolda Zglenickiego, Stawia ona sobie za cel przypomnienie światu, a szczególnie Polakom, osoby Inżyniera (przez wiele lat nie wolno było o nim wspominać), jego dokonań w dziedzinie przemysłu naftowego i jego zasług dla nauki polskiej. Fundacja jest instytucją charytatywną, zajmuje się pozyskiwaniem i nieodpłatnym przekazywaniem polskim szkołom technicznym - średnim i wyższym - nowoczesnego wyposażenia laboratoryjnego z dziedziny energoelektroniki. Fundacja podejmuje również starania o zwrot aktywów Zglenickiego i wypłatę zaległych należności. Pewne nadzieje można wiązać z tym, że obecnie nie ma już ZSRR, Azerbejdżan, którego stolicą jest Baku, jest niezależnym krajem i firmy zachodnie odzyskują tam swoje utracone wcześniej prawa majątkowe.



Smutne są losy testamentu inż. Zglenickiego. Jednak miejmy nadzieję, że nie wszystko jest już bezpowrotnie stracone. Może gdyby nie geografia, historia i polityka inaczej potoczyłyby się sprawy. Być może wtedy Zglenicki nie byłby nazywany polskim Noblem, a właśnie Nobel nazywany byłby szwedzkim Zglenickim.

 

 

 

---------------------------------------------------------

Bibliografia:

1. Andrzej Chodubski " Polski Nobel 1850-1904" 1984 r.

2. Marek Zawadzki: Polski Nobel ? Inżynier Witold Zglenicki.

3. http://zsp.wolakielpinska.w.interia.pl/patron.htm





Joomla templates by a4joomla