contrast2.jpgcontrast1.jpg

 

Trzciński Gorgoniusz Cyprian Tomasz (1805–1882), major Wojsk Polskich, powstaniec listopadowy i styczniowy, właściciel ziemski.

            Urodził się 9 września 1805 roku w dobrach Sklęczki, parafia Łąkoszyn, obecnie stanowiących przemysłową dzielnicę Kutna. Był dziewiątym dzieckiem Seweryna Trzcińskiego i Doroty Lisowskiej. Ochrzczony został przez księdza Konstantego Bilczyńskiego, proboszcza parafii Łąkoszyn, w dniu 19 września tegoż roku. Początkowe nauki pobierał w domu rodzinnym w Sklęczkach. W wieku piętnastu lat wysłany został do renomowanej Szkoły Wojewódzkiej w Płocku.

 

Dość wcześnie rozpoczął służbę wojskową, bo już w kwietniu 1823 roku, mając osiemnaście lat, wstąpił do Wojska Polskiego jako żołnierz Pułku Piechoty Liniowej Jego Cesarzewiczowskiej Mości Wielkiego Księcia Michała Romanowa. Z zapisu w książeczce wojskowej wiadomo, że Gorgoniusz nie był potężnej postury. Miał wzrostu dwa arsze i siedem werszów, co w przeliczeniu na współczesną miarę daje sto siedemdziesiąt trzy centymetry. W czerwcu 1824 roku otrzymał awans na podoficera. Służbę w tym pułku zakończył po sześciu latach 20 października 1830 roku z powodu „słabości zdrowia”. Nie przeszkodziło to mu jednak brać udział w walkach kolejnych powstań — listopadowym i styczniowym.

Powstanie listopadowe rozpoczął jako porucznik 2. Pułku Mazurów. Przed bitwą pod Iganiami w okolicach Siedlec na Mazowszu wysłany został wraz ze swym oddziałem na rekonesans w okolicy miejscowości Makowiec. Doszło tam do nieoczekiwanej, ale zwycięskiej dla żołnierzy Trzcińskiego potyczki z Moskalami. Epizod ten został odnotowany w kilku źródłach, m.in. przez Kajetana Suffczyńskiego (1807–1873), używającego pseudonimu K. S. Bodzantowicz, w książce Boje polskie oraz współczesnego historyka Tomasza Strzeżaka. Pluton jazdy płockiej pod dowództwem Gorgoniusza Trzcińskiego uderzył na Kozaków i dragonów moskiewskich w sile pułku. Mimo iż oddział, będący w istocie podjazdem, liczył tylko czterdziestu żołnierzy, Moskale zostali rozbici i uciekli z pola walki. Gorgoniusz Trzciński został dwukrotnie ranny szablą, na szczęście rany okazały się powierzchowne. Sam Trzciński przekazał swemu prawnukowi Zygmuntowi, którego był ojcem chrzestnym, informację, iż najpierw został skazany na śmierć za niesubordynację, ponieważ w trakcie rekonesansu naraził swoich żołnierzy na niebezpieczeństwo w starciu z wielokrotnie większymi siłami wroga. Zamknięty w pomieszczeniu, którego okna wychodziły na wnętrze kościoła, oczekiwał na rozstrzelanie. Ostatecznie został jednak ułaskawiony. Otrzymał nawet 6 kwietnia 1831 roku Krzyż Złoty Orderu Virtuti Militari. Opowieść w formie rękopisu przetrwał do dziś w zbiorach rodzinnych.

Po zaleczeniu ran i rekonwalescencji wrócił niebawem w szeregi powstańcze. Od swego dowództwa otrzymał ważne zadanie przeniesienia rozkazów z twierdzy Zamość na Litwę do kwatery generała Antoniego Giełguda (1792–1831). Mimo stacjonujących prawie wszędzie oddziałów moskiewskich misja Trzcińskiego zakończyła się powodzeniem. Gorgoniusz został ponownie odznaczony Krzyżem Virtuti Militari. Udział w powstaniu listopadowym ukończył w stopniu majora i wraz z większością polskiego wojska udał się na emigrację do Prus.

Sprawy rodzinne spowodowały, że w styczniu 1832 roku powrócił do kraju i osiadł w majątku Sklęczki, gdzie gospodarował wraz z matką. Powrót ten był możliwy dzięki interwencji generała Wojciecha Pęcherzewskiego, Ukraińca w służbie moskiewskiej, spowinowaconego z rodziną Trzcińskich poprzez babkę Doroty Lisowskiej, matki Gorgoniusza. Tymczasem sprawy własnościowe dóbr sklęczkowskich nie były uregulowane. Ostatecznie Trzciński po długotrwałych procesach z rodzeństwem przejął na własność majątek w 1833 roku.

Przełomem w jego życiu było małżeństwo z Aleksandrą Okolską (1818–1860), zawarte 9 listopada 1834 roku. Panna młoda, córka Michała i Kasyldy z Czajkowskich, w dniu ślubu miała zaledwie szesnaście lat, ale związek okazał się trwały i udany. Teść Gorgoniusza Michał Wincenty Okolski (zob. s. ), weteran wojen napoleońskich gospodarował sąsiednim majątkiem Malina, jednym z zasobniejszych w okolicach Kutna. Nie miał jednak ani głowy, ani też szczęścia w interesach, toteż dobra tonęły w długach.

Koniec lat pięćdziesiątych był dla Gorgoniusza Trzcińskiego trudny. Najpierw w 1858 zmarł ojciec jego żony, a dwa lata później pożegnał dwie kolejne bliskie osoby. Aleksandra Trzcińska zmarła 28 marca 1860 roku, kilka tygodni po zgonie matki. Wszyscy spoczęli na nieistniejącym dziś cmentarzu w Malinie. Po śmierci teściów i żony zmuszony był zająć się zadłużoną Maliną. By powiększyć dochody, wziął w dzierżawę także wieś, cegielnią, oberżę Pohulanka i wiatraki dworskie. Nawet to nie uratowało jednak majątku, który został sprzedany na licytacji za niespłacone zobowiązania.

Mimo nie najlepszej sytuacji finansowej szastał pieniędzmi. Kiedy umarła jego matka Dorota z Lisowskich, urządził wspaniały pogrzeb. Świadectwem wielkopańskiego gestu Georgoniusza są wydatki poniesione z tego tytułu, a wśród nich: trumna 162 zł, księża i bractwa kościelne 534 zł, nabożeństwo 190 zł, trunki w Kutnie dla księży i gości 851 zł. Inne wydatki: kucharze, płaczki, dziady, organista, dzwony w 28 kościołach, cielęta, ryby, krowy wyniosły łącznie 2059,20 zł. Dzisiejszemu czytelnikowi ta kwota pewnie niewiele mówi więc dla przykładu podam kilka ówczesnych cen: 405 gramów chleba — 4 grosze, masło — 25 groszy, jedno — 2 grosze, litr mąki żytniej —-11 groszy. Murarz zarabiał dziennie 100–130 groszy, stolarz —150–160 groszy a robotnik niewykwalifikowany 45–55 groszy. Wystarczy więc porównać poniesione koszty pogrzebu do wymienionych zarobków i cen, aby dojść do wniosku, jakoby właściciel dóbr Sklęczki za wszelką cenę chciał uchodzić za zamożnego.

Duch wojaczki drzemał w Trzcińskim, któremu nie sposób zarzucić brak patriotyzmu. Ponownie chwycił za broń w powstaniu styczniowym w 1863 roku. Mimo zaawansowanego wieku – miał już wtedy pięćdziesiąt osiem lat – dawał przykład odwagi i waleczności. Opuścił domowe pielesze i ukrywał się z innymi powstańcami w leśnym obozowisku na terenie województwa mazowieckiego. Fakt ten został nawet uwieczniony na drzeworycie nieznanego francuskiego artysty. Udział w powstaniu styczniowym zakończył się dla niego dość sentymentalnym wydarzeniem. Na stacji kolejowej w Kutnie pożegnał swą siostrzenicą Seweryną Pruszakową Duchińską (zob. KSB, t. I), udającą się na dozgonną emigrację do Francji. On sam nie mógł sobie na to pozwolić. Liczył na odmianę losu w ojczyźnie. Nie był najlepszym gospodarzem. Podobnie jak jego teść Michał Okolski doprowadził majątek do ruiny i ostatecznie po licytacji dobra Sklęczki przeszły w ręce miejscowej szlachcianki Marii Wieszczyckiej z domu Glińskiej.

Niepowodzenie gospodarcze doprowadziły Gorgoniusza do bankructwa. Pozbawiony został nawet dachu nad głową. Sytuację uratował Leopold, bratanek Gorgoniusza, syn Symforiana Trzcińskiego. Leopold również brał udział w powstaniu styczniowym, do którego przystąpił jako student V roku prawa na uniwersytecie w Petersburgu. Po upadku powstania, aby uchronić bratanka przed prześladowaniami ze strony Moskali, Gorgoniusz przysposobił Leopolda drogą sądową. W ten sposób w dowód wdzięczności znalazł u niego i jego żony Józefy z Chorkowskich herbu Rola schronienie w ich majątku Wylazłowo, w obecnym powiecie żuromińskim. Tam Gorgoniusz Trzciński dokonał żywota 11 marca 1882 roku jako sławny wojskowy i mniej udany gospodarz. Bratanek zadbał o wspaniały pogrzeb, w którym wzięła udział miejscowa i przyjezdna szlachta. Na czele konduktu pogrzebowego kroczył przyjaciel Gorgoniusza Trzcińskiego z wojska, miejscowy dziedzic Adam Tabęcki, niosąc na aksamitnej poduszce ordery zmarłego. Gorgoniusz Trzciński został pochowany na parafialnym cmentarzu w pobliskim Dłutowie. Na jego grobie znajduje się okazały pomnik, na którym obok nazwiska wymieniony jest stopień wojskowy zmarłego oraz jego ordery. Autor wraz z żoną złożył tam kwiaty, kiedy w latach siedemdziesiątych odwiedził ziemię przodków.

Gorgoniusz trojga imion Trzciński to jedna z barwniejszych postaci powiatu kutnowskiego XIX wieku. Był typowym reprezentantem szlachty, odchodzącej powoli jako klasa społeczna i gospodarcza. Utożsamiał jej cechy: skłonność do walki i zabawy, brak troski o jutro. Szlachectwo swoje z dziada pradziada udowodnił. Gdy przestało istnieć po upadku powstania listopadowego jako autonomiczny byt państwowy Królestwo Polskie, jego ziemie weszły w skład Cesarstwa Rosyjskiego. Władzę objęła administracja carska. Gorgoniusz Trzciński, podobnie jak inni szlachetnie urodzeni, musiał wystąpić o potwierdzenie swego szlachectwa do tzw. Heroldii, czyli Ogólnego Zebrania Departamentów Warszawskich Rządzącego Senatu, by uznano go za szlachtę dziedziczną. Potwierdzenie tej przynależności otrzymał 8 kwietnia 1848 roku.

Literatura i źródła (wybór): K. S. Bodzantowicz, Boje polskie, Poznań 1871; S. Duchińska, Pamiętniki, Lwów 1893; S. Siegel, Ceny w Warszawie w latach 1816–1914, z uwzględnieniem cen w okresie powstania listopadowego, Poznań 1949; Rękopisy pamiętników Marii Fabiani i Zygmunta Trzcińskiego, akty chrztów, ślubów i zgonów rodziny Trzcińskich i Okolskich z archiwum rodzinnego autora.

Adam Trzciński

 

 

       

 

 

 

 

 

 

Joomla templates by a4joomla