contrast1.jpgcontrast2.jpg

Tekst pochodzi z książki: "Ziemia Łęczycka Żołnierzom Niepodległości", wydanie z 1957 r.

 

 

 

Stanisław Skupiński

KARTKI Z DZIENNIKA MIESZKAŃCA WITONI 1914 ? 1918 R.

 

 

1. VIII. 1914 r.

Wojna europejska, o której już od kilku lat mówiono i pisano, wybuchła. Mobilizacja ogłoszona.

12. VIII. 1914 r.

Krążą pogłoski, że Kalisz został doszczętnie zniszczony przez wojska niemieckie pod dowództwem Preuskera.

3. X. 1914 r.

Wojska rosyjskie cofają się w stronę Warszawy, Dziś przechodzący przez Witonię ostatni podjazd zamierzał spalić most na szosie do Łęczycy. Zaniechano tego jednak na przedstawienie władzy gminnej i proboszcza.

25. X. 1914 r.

Od kilkunastu dni jesteśmy odcięci od Warszawy i pozbawieni pism. U nas panował najzupełniejszy spokój, jak gdyby ta wojna toczyła się gdzieś na drugiej półkuli. Dziś dopiero zjawił się podjazd wojsk austriackich, gdyż podobno Niemcy i Austriacy, odparci przez Rosjan od Warszawy, cofają się na całej linii, o czym świadczą strzały armat w stronie Łowicza, z każdym dniem bliższe.

26. X. 1914 r.

Przez cały dzień przeciągały przez Witonię w stronę Łęczycy wojska przeważnie austriackie, a częściowo tylko niemieckie. Prze­chodził także oddział legionistów nazywanych ?sokołami". Wszystko to zabłocone, zmęczone, zgłodniałe. Przyjemne wrażenie sprawiała komenda w języku polskim, czego się nigdy nie słyszało. Jeden pułk kawalerii pozostał na noc w Witoni, lecz o 10 wieczorem nadszedł rozkaz wymarszu, co też wykonano z wielkim pośpiechem.

27. X. 1914 r.

Nadciągnęły wojska rosyjskie. Podjazd rosyjski, składający się z Ko­zaków kubańskich, zaskoczył pod Witonią pikietę ułanów austriackich. Nastąpiła potyczka. Austriacy mieli odcięty odwrót do swoich. W re­zultacie padł jeden Austriak, a ośmiu wzięto do niewoli, 3?4 zdołało umknąć. Było to przed południem. Po południu nadciągnęły większe siły wraz z armatami i niezwłocznie pociągnęły na Łęczycę, a po upływie pewnego czasu zagrały działa tak po jednej, jak i po drugiej stronie, co trwało do późnego wieczoru.

28. X. 1914 r.

Liczba wojsk rosyjskich wzrasta. Huk armat wstrząsa powietrzem nieomal bez przerwy.

29. X. 1914 r.

Łęczyca została zajęta przez Rosjan. Wielkie masy ich wojsk różnej broni posuwają się na zachód.

13. XI. 1914 r.

Dzisiaj dowiedziałem się w Kutnie o powolnym ustępowaniu wojsk rosyjskich ku wschodowi.

15. XI. 1914 r.

Huk armat: wczoraj i dziś dzień cały grzmi na linii Kłodawa-Krośniewice, a pod wieczór bitwa wre już na terenie gminy Witonia. Doskonale słychać terkot karabinów maszynowych i oddzielne strzały karabinów ręcznych.

Pod wieczór piechota rosyjska okopuje się w Witoni za cmentarzem. Nadciągnęło trochę armat. Wkoło wrzask, huk, tumult i lament. Ludność z miejscowości, w których toczy się bój, ucieka masowo ku wschodowi z dziećmi, inwentarzem żywym i najniezbędniejszymi ruchomościami.

16. XI. 1914 r.

O godzinie 8 bitwa się już rozpoczęła. Początkowo miałem zamiar przeczekać ją w mieszkaniu, a w ostateczności ukryć się w piwnicy, lecz zamiaru tego zaniechałem, bowiem stojący koło domu żołnierze z karabinami maszynowymi twierdzili, że to niebezpieczne i ryzykowne.

Opuściłem przeto Witonię kierując się na Strzegocin, czas naglił, bo tu i ówdzie zaczęły już gwizdać kule karabinowe, a wkrótce potem widziałem, jak nad wsią pękały z hukiem szrapnele, wybuchając gęstym dymem.

Okazuje się, że Niemcy parli swym lewym skrzydłem, gdy bowiem stanąłem w Strzegocinie, już tam byli, nadszedłszy od strony Kutna. Wnet też zaczęli ostrzeliwać Rosjan z armat cofających się w stronę Kter. Kiedy ucichło strzelanie od Witoni, wróciłem z powrotem do domu około godziny 2 po południu.

W mieszkaniu zastałem żołnierzy niemieckich, którzy wyłamali drzwi i dostali się do środka, a tam przewracali wszystko i przerzucali, szukając prawdopodobnie cenniejszych przedmiotów. Gdy im wyja­śniłem) że jestem właścicielem mieszkania, wynieśli się niezwłocznie. Wielkiej szkody nie zrobili.

18. XI. 1914 r.

Dziś odwiedziłem Łęczycę, która znacznie ucierpiała od bombar­dowania niemieckiej artylerii. Zginęło kilka osób cywilnych, a między nimi ks. dziekan Zebrowski od szrapnela, który uderzył w plebanię. Rannych jest kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt osób. Masy rannych żołnierzy dziś jeszcze przywożą z Wilczkowie i Wichrowa, gdzie miała miejsce większa bitwa. Więzienie i budynek szkoły miejskiej zostały zamienione na szpitale.

25. XI. 1914 r.

Dzisiaj u nas w Witoni doroczny odpust Sw. Katarzyny, który różni się od dawniejszych odpustów tym, że niektórzy parafianie na rozkaz wojskowych władz niemieckich i pod ich strażą pracowali nad naprawą szosy do Łęczycy.

9. XII. 1914 r.

Wczoraj cały dzień prawie bez przerwy ciągnęły przez Witonię tabory niemieckie, dążąc na Strzegocin i dalej ku wschodowi. Jedno­cześnie krążą jak najbardziej sprzeczne wieści co do Łodzi. Podług jednej wersji Niemcy zostali odparci i ponieśli tak ciężkie straty, że zmuszeni zostali do pośpiesznego cofania się. Podług zaś drugiej Łódź została przez nich zajęta po dobrowolnym ustąpieniu Rosjan.

28. II. 1915 r.

Zapanowały bardzo przygnębiające czasy. Codziennie widać snujące się dziesiątki i setki ludzi ubogich głównie z Łodzi. Wszyscy wy­nędzniali i głodni, aż litość bierze, gdy się na nich patrzy. Proszą o kawałek chleba lub inne wsparcie. Wloką się również matki z małymi u piersi dziećmi lub drobiazgiem, co ledwo chodzić może o własnych siłach. To znów podrostki lub starcy wytężają resztki sił, dźwigając tobołki z żywnością, ciągnąc lub popychając prowizoryczne ręczne wózki z ziemniakami. A tu pora taka szkaradna: zawieja śnieżna i mróz, lub na zmianę odwilż, chlapanina i błoto.

26. IX. 1915 r.

Dziś byłem w Leźnicy Wielkiej. Jest tam na cmentarzu miejsco­wym mogiła, w której spoczywa, jak głosi niemiecki napis, ?czternastu rosyjskich wojowników". Zdaje się to być rzeczą taką zwykłą i na­turalną. Jest wojna, a więc są polegli i mogiły. Lecz ileż ta jedna tylko zawarła na wieki ludzkiego bólu, tęsknoty do swoich, niezisz-czonych marzeń, niewykonanych zamiarów.

Kraj cały usiany jest takimi mogiłami. Spotyka się je na każdym kroku, rozsiane pojedynczo lub grupami wśród pól, przy drogach, w ogródkach, gajach i na cmentarzach.

3. V. 1916 r.

Dziś 125-ta rocznica uchwalenia konstytucji 1791 r. Łęczyca ob­chodziła ją bardzo uroczyście: nabożeństwo z odpowiednim kazaniem w kościele parafialnym, później odczyt okolicznościowy w teatrze, wreszcie sprzedaż na ulicach kokard i chorągiewek amarantowo-białych. Miasto było udekorowane flagami o barwach narodowych i zielenią, a tu i ówdzie widniał nasz Orzeł Biały, trochę jakby onie­śmielony, gdyż od dłuższego czasu nie wychylał się na światło dzienne. Niemcy patrzyli na to wszystko ciekawie, lecz z zupełnym spokojem i obojętnie, jak by myśleli: ?Niechaj się dzieci trochę pobawią".

6. Xl. 1916 r.

Wczoraj władze okupacyjne niemieckie ogłosiły zapowiedź wskrze­szenia niepodległego Państwa Polskiego z ziem, odebranych Rosji w obecnej wojnie przez Austrię i Niemcy. Ma to być monarchia konstytucyjna. Ogłoszono manifest w tej sprawie cesarzy tych państw i odezwę generał-gubernatora warszawskiego Beselera do ludności. W Łęczycy akty powyższe zostały odczytane w językach niemieckim i polskim z balkonu urzędu powiatowego w obecności miejscowej załogi wojskowej, dość licznej rzeszy chałatowych obywateli i nie­wielkiej ilości ludności polskiej. Na balkonie obok przedstawicieli miejscowych władz niemieckich było paru księży, ziemian, miejscowych inteligentów, a nawet jedna kapota chłopska była reprezentowana.

Główny nacisk w odezwie położono na konieczność stworzenia armii polskiej i wskrzeszenia jej starych tradycyj męstwa i świetnych zwycięstw nad wschodnim wrogiem. Na zakończenie odegrano ?Boże coś Polskę" oraz hymny narodowe niemiecki i austriacki, wreszcie wzniesiono okrzyk ?hoch".

26. IV. 1917 r.

Tegoroczny przednówek zapowiada się groźnie. Już obecnie liczne gromady biednych mieszkańców okolicznych miast, a zwłaszcza Łodzi i Zgierza, codziennie od rana do nocy krążą po wsiach, prosząc o parę ziemniaków, kawałek chleba lub łyżkę strawy. Szczególnie bolesny jest widok małych dzieci, wychudłych, nagich i bosych. Wczoraj byłem w Łęczycy, aby kupić chleba, lecz brakło mąki, więc piekarnie były zamknięte. Gromady ludzi, zwłaszcza kobiet, oblegały piekarnie, ratusz i t. zw. sekcję żywnościową, domagając się chleba.

12. VI. 1917 r.

Od 3 do 10 b. m. odbyła się w całym kraju zbiórka pieniężna pod hasłem ?Ratujmy dzieci". W roku zeszłym na ten cel zebrano pół miliona rubli. Wiele to, lecz i mało wobec takiej nędzy i tylu potrzeb.

15. X. 1917 r.

Dziś cała Polska obchodziła uroczystość setnej rocznicy śmierci wielkiego patrioty i bojownika za wolność Tadeusza Kościuszki. W Łę­czycy w związku z tym odbyło się nabożeństwo w kościele parafial­nym, następnie poświęcenie prowizorycznego pomnika Kościuszki na rynku, połączone z przemówieniami i defiladą oddziału konnego z cho­rągiewkami i kosynierów oraz odegraniem ?Boże coś Polskę" i po­loneza ?Patrz, Kościuszko, na nas z nieba". Wreszcie wygłoszony został odczyt i odegrano sztukę pod tytułem ?Kościuszko pod Racła­wicami".

12. II. 1918 r.

Pisma donoszą, że Niemcy i Austria zawarty pokój z nowo utwo­rzoną Republiką Ukraińską, ustępując jej tak zwaną gubernię chełmską. Rozpoczęło się więc nowe ćwiartowanie Polski. Wszak głośno się mówi i pisze w prasie, że powiaty będziński i olkuski zostaną wcie­lone do Prus, że nastąpi wyrównanie zachodnich granic Kongresówki, że Suwalszczyzna przypadnie Litwie. Więc pozostały ochłap ma być Polską niepodległą.

24. II. 1918 r.

Z powodu oderwania Chełmszczyzny dziś odbyły się nabożeństwa błagalne we wszystkich kościołach kraju. Zamiast kazań księża od­czytali z ambon odezwy Rady Regencyjnej, protesty ustępujących ministrów z Kucharzewskim na czele, rady miasta Warszawy. Sprawę Chełmszczyzny odczuł głęboko cały naród polski i zareagował silnie przez liczne zebrania, uchwały, rezolucje i protesty, przez wstrzymanie się od pracy, przez manifestacje i t. p. Wyróżniły się zwłaszcza War­szawa, Kraków i Lwów, nawet rada miejska Łodzi, składająca się z żywiołów mieszanych polsko-niemiecko-żydowskich, uchwaliła protest.



Joomla templates by a4joomla